niedziela, 31 października 2010

Szyldy, marketing i pierwsze wrażenie…

Wyobraź sobie piękne jesienne przedpołudnie. Słońce wychyla się nieśmiało zza chmur, a Ty korzystając z odrobiny wolnego czasu spacerujesz po wąskich uliczkach Kazimierza Dolnego. Jesteś w pełni zrelaksowany, Twoje troski związane z pracą i całą resztą na chwilę schowały się w jakimś ciemnym kącie. Jedyna myśl zaprzątającą uwagę to gdzie wpaść na szybki lunch lub napić się piwa albo kawy. I tutaj pojawia się mały dylemat...

Jak wybrać odpowiednie miejsce? Nie jesteś tutejszy, nie możesz skorzystać z rady przyjaciół i nie masz dostępu do internetu. W jaki sposób podejmiesz decyzję, gdzie wejść a które miejsca ominąć? Wydaje mi się, że kluczową sprawą w tym momencie jest…szyld. 
 
Moim zdaniem to właśnie od szyldu rozpoczyna się marketing restauracji, hoteli, zajazdów, galerii i wielu podobnych miejsc. Na ulicy pierwszą rzeczą jaką przyciąga wzrok klienta jest szyld lokalu. Ten moment jest decydujący do wywarcie odpowiedniego pierwszego wrażenia. Jeden rzut oka na wizytówkę lokalu decyduje często, czy klient zdecyduje się wejść czy nie. Dobrze wykonany szyld ma za zadanie złamać wstępną barierę wejścia, tj. przekonać klienta że wstępując do danego lokalu podjął słuszną decyzję. Jaki więc powinien być dobrze wykonany szyld? Jak wyróżnić go w tłumie podobnych obiektów? Gotowej recepty na sukces nie posiadam, ale za to mogę pokazać kilka pozytywnych przykładów. 

Szyld Manufaktury Czekolady, Kazimierz Dolny

- pomysłowa nazwa lokalu, 
- kolor szyldu kojarzy się z czekoladą i przytulnym ciepłym miejscem, gdzie można ją w spokoju wypić.



Szyld Vincent Cafe, Kazimierz Dolny 

świetnie komponuje się z otoczeniem, 
- ładne liternictwo, 
- przemyślane hasło "Vincent Cafe - Sztuka Wypoczynku", 
- aż chce się wejść do środka...


  
I jak wrażenia? Jak mówią, „jeden obraz jest wart więcej niż 1000 słów”...

piątek, 29 października 2010

Czego Beata Kozidrak powinna nauczyć się od Grateful Dead?

Śpiewania? Kreowania atmosfery scenicznej? Na pewno nie! Beata Kozidrak i grupa Bajm, jak i większość polskich zespołów, powinna wziąć od Grateful Dead korepetycje z marketingu!

O co common?
Tytuł posta lekko prowokacyjny, ale już wyjaśniam o co chodzi. Cała historia rozpoczęła się w poprzednią niedzielę, kiedy moja nieoceniona żona wyciągnęła mnie na koncert. Beata Kozidrak wraz z grupą Bajm mieli uświetnić swoim występem 10-lecie lubelskiej galerii handlowej Olimp. Na dworze chłód i deszcze. Nie bardzo chciało mi się wychodzić z domu, ale po usilnych namowach drugiej połowy zmieniłem zdanie. Pomogło również to, że koncert był darmowy. Nie należę do fanów Kozidrak, także perspektywa płacenia pieniędzy za tego typu imprezę działałby na mnie odstraszająco.

Dałem się więc namówić i jesteśmy na koncercie. Beata sprawuje się całkiem nieźle. Zupełnie nie widać po niej upływu czasu. Pozazdrościć! 
Wracając jednak do meritum sprawy, czyli do marketingu. O co chodzi konkretnie? Dlaczego Beata Kozidrak powinna uczyć się marketingu od Grateful Dead? Na początku wyjaśnię może kim jest Grateful Dead. To kapela rockowa i folkowa, która nie jest szerzej znana poza USA. Na pewno nie należy do celebrytów, za to jej poczynania w dziedzinie marketingu są stawiane za wzór przez wielu ekspertów, m.in. przez Davida Meermana Scotta oraz Sama Hilla i Glena Rifkina. Wiele polskich zespół, w tym Kozidrak i Bajm, powinno wziąć lekcje na temat budowania marki od Grateful Dead.

Z czego zasłynęło Grateful Dead?
Amerykański zespół zbudował swoją wartą wiele milionów markę w zupełnie nietypowy sposób. Grateful Dead było nieobecne w mediach mainstremowych, nie wywoływało skandali i nie szukało na siłę publicity. Zespół postawił na relacje z fanami. Grateful dawał świetne koncerty, co więcej pozwalał swoim fanom robić na nich zdjęcia oraz filmować je w całości. Członkowie zespołu nawet zachęcali fanów do filmowania koncertów przygotowując im specjalne miejsca blisko sceny. Ludzie dzielili się tymi nagraniami z innymi, a zespół w ten sposób budował swoją markę. 

Dla przypomnienia: Grateful Dead największe sukcesy odnosił w latach, kiedy nie było jeszcze internetu, a nagrania z koncertów na taśmach VHS przechodziły z rąk do rąk. Trudno o lepszy przykład marketingu wirusowego! Dzięki temu Grateful Dead przetrwał śmierć swojego legendarnego frontmana Jerry’ego Garcii. 
Mało przekonujące? To spróbujecie sobie wyobrazić Rolling Stones bez Micka Jaggera…

Lekcja marketingu dla Beaty Kozidrak
Wiemy już jak przez lata działali Grateful Dead. Jak mogłaby skorzystać z ich doświadczenia Beata Kozidrak? Przed wszystkim mogłaby rozważyć zniesienie zakazu robienia zdjęć i filmowania swoich koncertów przez fanów! Po co zabraniać ludziom czegoś, co i tak robią nie zważając na protesty wykonawców. Można by nawet pójść krok dalej i ułatwiać im filmowanie koncertów. Na You Tube pojawiłoby się mnóstwo filmików, obejrzałoby je tysiące ludzi, itp. – prawdziwe marketingowe marzenie! Promowaniem twórczości Kozidrak zajęliby się jej fani...

Internet daje niesamowite możliwości dla viral marketingu. Dlaczego tego nie wykorzystać? Grateful Dead zarobiło miliony dolarów mając do dyspozycji tylko kasety video.  
Pani Beato, do dzieła!

piątek, 22 października 2010

„17 śmiertelnych błędów szefa” Rafał Szczepanik

„3:49, 3:48, 3:47 – cyfry na wyświetlaczu metalowego, srebrzystego zegara nieubłaganie zbliżały się do zera. Janusz Czerwiński, prezes firmy Astra Tech, wiedział, że ta skrzynka będzie ostatnią rzeczą na jaką patrzy. Zostało mu tylko kilka minut…”

Pierwsza sensacyjna powieść managerska
Czytaliście kiedyś książkę o zarządzaniu z takim początkiem? Szczerze wątpię! W takim razie polecam sięgnięcie po „17 śmiertelnych błędów szefa” Rafała Szczepanika. Trener z firmy szkoleniowej „Training Partners” napisał książkę reklamowaną jako pierwsza sensacyjna powieść managerska. Opisywano ją jako pozycję łącząca cechy dobrego kryminału z wiedzą z zakresu zarządzania. Tym razem opis promocyjny wyjątkowo… mówił prawdę!

Niesamowita historia Astra Tech
„17 śmiertelnych błędów szefa” to powieść sensacyjna i podręcznik zarządzania w jednym. Opowiada o błędach „głównodowodzących” firm i organizacji. Mówi o potknięciach, które prowadzą do największych katastrof, czyli strat finansowych, utraty pozycji rynkowej, przejęcia przez konkurentów, a nawet bankructwa. 

Rafał Szczepanik, na podstawie badań przeprowadzonych przez swoją firmę „Training Partners” (badanie „Największe błędy polskich menedżerów” z lat 2001-2004) oraz wieloletniego trenerskiego doświadczenia niezwykle obrazowo opisał najczęstsze błędy popełniane przez polskich menedżerów. Obnażył potknięcia szefów oraz ich pracowników, wyjaśnił ich konsekwencje, a także zdradził sposoby radzenia sobie z nimi. Z książki można też się dowiedzieć, jak uniknąć najczęstszych pomyłek przy tworzeniu nowego zespołu.

Co więcej, swoją kompleksową analizę stanu umysłów polskiego management Szczepanik przekazał w niezwykle atrakcyjnej otoczce. Na kartach swojej powieści snuje opowieść o fikcyjnej firmie Astra Tech, która na skutek błędów popełnianych przez prezesa Janusza Czerwińskiego, staje na krawędzi upadku (wrogie przejęcie). W tle przewija się, m.in.: szpiegostwo przemysłowe, obce wywiady, tajne służby i GROM. Dzięki tej otoczce wiedzę na temat zarządzania przyswaja się o wiele szybciej niż z klasycznych podręczników zarządzania. „Łyknąłem” książkę Szczepanika w jedno popołudnie, wracając busem z Warszawy do Lublina!

Lista grzechów polskich szefów
Na pewno wiele razy słyszałeś powiedzenie – „Po pierwsze szef ma zawsze rację. Po drugie, jeżeli zdarzy się że szef nie ma racji - patrz punkt pierwszy”. Szczepanik przekonuje w swojej powieści, że ta absurdalna filozofia ciągle pokutuje w wielu krajowych firmach. Można więc powiedzieć, że w polskiej rzeczywistości organizacyjnej „ryba najczęściej psuje się od głowy”! Zaniedbanie, ignorancja, przekonanie o własnej nieomylności  - to jedne z licznych grzechów popełnianych przez polskich szefów. Szczepanik dzieli błędy managerskie na 2 podstawowe kategorie: błędy twarde i błędy miękkie. 

Managerskie błędy twarde
Związane z decyzjami managerskimi i strategią firmy. Należą do nich:
1.       Analiza sytuacji firmy z perspektywy interesów swojego działu, a nie firmy jako całości.
2.       Brak analizy i niewyciąganie wniosków z błędów popełnionych w przeszłości
3.       Wdrożone systemy ułatwiające zarządzanie ludźmi pozostają tylko na papierze.
4.       Podejmowanie skomplikowanych decyzji na podstawie intuicji, a nie wcześniej ustalonych kryteriów.
5.       Trzymanie się raz ustalonej strategii, nawet gdy sytuacja wewnętrzna firmy lub otoczenie rynkowe jednoznacznie sugerują zmiany.
6.       Przekonanie, że obecnie osiąganych wskaźników nie da się już poprawić.
7.       Niedostosowanie działań operacyjnych do celów strategicznych, szczególnie po zmianie strategii.
8.       Brak jakiejkolwiek strategii – postępowanie oparte nie na strategii, ale na utartym zwyczaju.
9.       Ignorowanie planowania bieżącej płynności finansowej.

Managerskie błędy miękkie 
 Dotyczą kierowania ludźmi i kultury organizacyjnej. Warto zwrócić uwagę, że spora część z nich jest związana ze sferą komunikacji wewnętrznej, ciągle traktowanej po macoszemu w wielu polskich przedsiębiorstwach. Do błędów miękkich zaliczamy:
1.       Słaby przepływ informacji pomiędzy zespołami.
2.       Nieświadome generowanie plotek poprzez niepełną i niedostosowaną do odbiorcy komunikację „w dół”.
3.       Czysto intuicyjne motywowanie pozafinansowe podwładnych, ubogi zestaw narzędzi metod.
4.       Prowadzenie zbyt długich, źle zorganizowanych zebrań, z których ustalenia pozostają tylko na papierze.
5.       Panujące wśród części managerów przekonanie o własnej nieomylności.
6.       Dobieranie filozofii zarządzania na podstawie mody.
7.       Niewykorzystywanie znanych (czasem nawet ze studiów) i prostych technik, ułatwiających pracę managera.
8.       Mentalność produkcyjna a nie kliencka.

Dlaczego warto przeczytać książkę Szczepanika?
Odpowiedz na powyższe pytanie jest zawarta już na pierwszej stronie „17 śmiertelnych błędów szefa”. Widnieje tam stwierdzenie - „Podobieństwo większości opisanych tu zdarzeń do rzeczywistych sytuacji nie jest przypadkowe.” Warto uczyć się na cudzych błędach, a nie na własnych, dlatego zachęcam marketingowców do zapoznania się z książka Szczepanika. Nie zapominajmy, że marketing i zarządzanie przenikają się w praktyce działania każdej firmy!  

Poza tym książkę Szczepanika warto przeczytać jako uzupełnienie recenzowanej wcześniej pozycji „Mity marketingowe” Jacka Pogorzelskiego. Po wyrzeczeniu się marketingowych mitów i stereotypów marketingowiec prędzej czy później stanie przed koniecznością poprawy efektywności swojego zespołu. Podsumowując, by uniknąć błędów w kierowaniu zespołem - czytaj Szczepanika, by przestać w końcu wierzyć w mity marketingowe – czytaj Pogorzelskiego!

Książka wydana przez wydawnictwo One press. Cena: 39 zł.

czwartek, 14 października 2010

Nawróceni na social media

“Na co się trzeba teraz nawrócić, żeby mieć farta?” – pyta Manuela Gretkowska w „Europejce”. W marketingu sprawa jest oczywista. Trzeba się jak najszybciej nawrócić na social media!

Jak zostać social media ninja?
Namnożyło nam się ekspertów od social media. Oj, namnożyło! Jak pisze Bartek Brzoskowski na swoim blogu, w ostatnim czasie wykreowało się mnóstwo, tzw.”social media ninja”. Kim jest wojownik ninja nowych mediów? Według Brzoskowskiego to ktoś, kto założył konta na wszystkich możliwych serwisach społecznościowych od Facebooka po Flakera. To ktoś, kto publikuje posty w stylu „10 sposobów na…”, „Jak zrobić….”, itp. W końcu to ktoś, kto nadużywa  w swoich wypowiedziach słów "powinieneś" i "musisz". Reszta specyfikacji social media ninja w tekście Brzoskowskiego "Jak zostać social media guru?".

Skąd się biorą social media ninja?
Można teraz zadać słuszne pytanie. Co mi właściwie do tego? Już wyjaśniam! Jako osoba zaczynająca dopiero przygodę z social media, nie mam większego problemu z nadmiarem, tzw. "ekspertów". Myślę, że rynek jest raczej bezwzględny dla tego typu osób i bezwzględnie zweryfikuje ich szeroko reklamowane możliwości. Zacząłem się tylko zastanawiać, czym jest powodowany taki wysyp specjalistów od social media? Czy jest takie faktyczne zapotrzebowanie firm na te osoby? Moda na kampanie reklamowe na fejsie zatacza wprawdzie coraz szersze kręgi, ale przed zachłyśnięciem się warto pamiętać o kilku istotnych faktach i liczbach.

Po pierwsze, jak można wyczytać na blogu Damiana Kowalczyka: ostatnio przeprowadzane badanie (CISCO) ujawniło iż w social media obecnych jest jedynie 14% polskich firm.
 
Po drugie, jak pisze autor na blogu Webfan powołując się na badania Google: ponad połowa polskich firm nie ma nawet własnej strony internetowej! Co gorsza, 70 proc. z nich nie zamierza zmieniać tego stanu rzeczy. Jeżeli zaś firma ma już swoją stronę w internecie to w 3 przypadkach na 10, w żaden sposób jej nie reklamuje…

Nawróceni na social media, czytajcie Senekę!
Konkludując, nie bardzo rozumiem skąd takich wysyp specjalistów, jeżeli rynkowe zapotrzebowanie na nich wydaje się być niewielkie. Jak pokazują powyższe wskaźniki większości polskich firm internet i nowe media nie są do szczęścia potrzebne. Logika podpowiada, że duża część nawróconych po prostu podąża wiedziona owczym pędem za stadem, nie wiedząc nawet gdzie i dokąd zmierza. Powinni chyba wspomnieć słowa Seneki."Gdy nie wiesz do którego portu płyniesz, to żaden wiatr nie jest dobry..."

poniedziałek, 11 października 2010

"Mity marketingowe" Jacek Pogorzelski

Ludzie chcą być edukowani! Komentarze i opinie ludzie zagrażają marce! Marka zawsze powinna być celem marketingu! Ciągle wierzysz w te pozornie "niepodważalne" prawdy? W takim razie koniecznie przeczytaj książkę marketingową Jacka Pogorzelskiego. Dyrektor Prime Code, pogromca mitów marketingowych, rozprawia się w niej ze stereotypami i iluzjami, które ciągle pokutują wśród marketingowców!


Marketing bez złudzeń
W ostatnich latach w świecie marketingu zaszły rewolucyjne zmiany. Jacek Pogorzelski dowodzi w swojej najnowszej książce, że nowe czasy oznaczają konieczność nowego podejścia! Pracujesz w marketingu? Odrzuć rutynę i pozbądź się złudzeń! Pożegnaj się z mitami, iluzjami i niepotwierdzonymi niczym przesądami! Pamiętaj, że "pół prawdy to już całe kłamstwo”…

Jacek Pogorzelski wyróżnia w swojej książce 7 grup mitów marketingowych:
1. Założenia marketingu, np.: "marketing jest branżowy", "forma jest ważniejsza od treści".
2. Komunikacja marketingowa, np.: "rzeczywistość daje się zaklinać", "wiarygodność buduje się za pomocą komunikacji".
3. Zarządzanie marką, np.: "jesteśmy właścicielami naszej marki", "pozycjonowanie to kwestia słowa lub zdania".
4. Strategia, np.: "innowacja rozwiązuje wszystkie problemy", "CSR jest źródłem przewagi konkurencyjnej".
5. Nabywcy, np.: "sklep musi być elegancki", "klient jest głupi".
6. Kariera w marketingu, np.: "jest skuteczne, bo zawsze tak to robiliśmy".
7. Sposoby myślenia i działania, np.: "eksperci zewnętrzni wiedzą lepiej".

„Ulubiony” mit marketingowy
Do moich absolutnych faworytów należy przekonanie wielu marketingowców, że „jesteśmy właścicielami naszej marki”. Trudno o większą pomyłkę! Jak pisze Pogorzelski – „własność marki w sensie prawnym nie oznacza własności faktycznej”

W dzisiejszych czasach, zdominowanych przez nowe media, możemy być co najwyżej współwłaścicielem marki. Prawdziwym właścicielem obrazu marki są jej odbiorcy, czyli nasi klienci. Sami zdobywają sobie informacje na podstawie, których budują obraz danej marki. Minęły już czasy, kiedy byli zależni od nas jako jedynego źródła wiedzy. Marketingowcy powinni więc przestać zachowywać się jak „monopoliści informacyjni”. Cytując Pogorzelskiego – „założenie, że rynek słucha nas automatycznie jest naiwne”. Musimy skoncentrować się na dostosowaniu informacji do potrzeb odbiorców. W przeciwnym wypadku klient poszuka informacji gdzie indziej – niekoniecznie w miejscu, gdzie chcielibyśmy by je znalazł…

Marketingowcu, do dzieła!
A raczej do lektury. Nie mam zamiaru pozbawiać Cię przyjemności czytania i podawać na tacy gotowe rozwiązań proponowane przez Pogorzelskiego. Zapoznaj się z nimi sam! Autor omawia w swojej książce aż 60 typowych mitów marketingowych, a w obszernych komentarzach dodaje opisy wielu nowych teorii i praktyk marketingowych do zastosowania w Twojej pracy. Reasumując - jak odnieść sukces w świecie nowego marketingu według Pogorzelskiego?

Po pierwsze, odrzuć wszystkie przesądy i przestań tracić czas na szukanie lepszych modeli manipulacji oraz obliczania ROI (zwrotu z inwestycji). Po drugie, wróć do korzeni! Kluczem do sukcesu jest powrót do...orientacji marketingowej, czyli do podstaw marketingu. Marketing musi z powrotem stać się „patrzeniem na świat, wyciąganiem wniosków i proponowaniem czegoś na podstawie zdobytej wiedzy i prowadzonych obserwacji”. Jeżeli tego nie zrobisz to „ludzie będą uciekali do światów, które oferują im spełnianie marzeń”!

Po więcej szczegółów zapraszam do lektury „Mitów marketingowych” Jacka Pogorzelskiego. Książka wydana przez wydawnictwo Wolter Kluwers Business. Dostępna w księgarni internetowej Profinfo. Cena: 49,90 zł

Zainteresował Cię temat mitów marketingowych? Więcej na ten temat:
- "Mity marketingowe" recenzja na stronie Prime Code,

PS. Dlaczego warto słuchać rad Jacka Pogorzelskiego? Chociażby ze względu na jego dokonania zawodowe: właściciel i dyrektor zarządzający firmy doradztwa marketingowego Prime Code, konsultant marketingowy, ekspert ministerstw oraz samorządów, pracownik agencji reklamowych i korporacji, doktor nauk ekonomicznych, wykładowca (SGH, MBA - University of Minnesota, CIMA) i trener. Wystarczy?

wtorek, 5 października 2010

Kiedy powiedzieć stop zmianom w projekcie?

W komunikacji marketingowej słowa zmiana, korekta lub poprawka powtarzają się bez przerwy!

Jeżeli zajmujesz się przygotowywaniem materiałów BTL to na pewno znasz tę starą śpiewkę: „to już ostatnia kosmetyczna korekta i już wysyłamy całość do druku”. Zmiana to słowo znienawidzone przeze mnie i podejrzewam, że również przez agencje reklamowe z którymi pracuję.

Właśnie dzisiaj, w trakcie finalizowania kilkutygodniowej pracy nad pakietem mailingowym, po siódmej lub ósmej zgłoszonej tego dnia serii poprawek, przyszło mi do głowy że kompromis w marketingu musi mieć swoje granice. Jak daleko jesteśmy w stanie ulec, by puścić w końcu rzecz do druku i mieć ją z głowy? Kiedy powinno się powiedzieć stop? W którym momencie?

Oczywiście każdy projekt można zrobić lepiej. Zawsze można próbować znaleźć lepsze zdjęcie na stocku (ostrzegam jednak przed próbami znalezienia tam zdjęć idealnie pasujących do projektu – strata czasu, kiedyś przejrzałem tak z 10 tys. zdjęć bez efektu) lub ulepszyć te z sesji fotograficznej. Tekst można szlifować bez końca. Bez umiaru żonglować grafiką. Tylko po co? 

Zbyt często pracując nad detalami tracimy ogólny widok całości. Poszczególne elementy layoutu są ważne, ale najważniejszy jest wygląd i wymowa całości. Jeżeli całość nie będzie naturalnie przyciągała wzroku to Klient po prostu wyrzuci list/ulotkę do kosza, nie zawracając sobie głowy wchodzeniem w szczegóły…

PS. Poza tym lepiej unikać sytuacji, kiedy po zaakceptowaniu 100 poprawek zgłoszonych przez 20 różnych „ekspertów”, oglądamy plik produkcyjny i zaczynamy zadawać sobie w stylu: „Czy to naprawdę mój projekt? Naprawdę ja go zrobiłem? W ogóle nie przypomina pomysłu, od którego zaczynałem..."

poniedziałek, 4 października 2010

Co nowego na blogu w październiku?

 Zapowiedzi październikowych nowości!

Dzisiaj, ze względu na zmęczenie materiału (długi poniedziałek w firmie po weekendzie) tylko króciutki post. W najbliższym miesiącu, tj. w październiku, będę miał zdecydowanie mniej czasu na pisanie. Długo wyczekiwany urlop przeznaczę przede wszystkim na remont zakupionego mieszkania. Postaram się jednak od czasu do czasu wrzucić coś interesującego.

Bądź co bądź już ponad 3 miesiące popełniam blogerski grzech grafomaństwa! Od czasu do czasu nawet ktoś to czyta (co jest dla mnie sporym zaskoczeniem). Oto zapowiedzi październikowych postów:

1. "17 śmiertelnych błędów szefa" Rafał Szczepanik - recenzja kryminalnej powieści i menedżerskiej łączącej cechy dobrego kryminału i podręcznika z zakresu zarządzania. Łyknąłem w jedno popołudnie. Autor jest trenerem z firmy Training Partners. Rzecz warta przeczytania! Recenzja gotowa - sprawdź sam...

2. "Mity marketingowe. Marketing bez bzdur, iluzji i fałszywych założeń" Jacek Pogorzelski - Autor, właściciel firmy doradczej Prime Code, rozprawia się w swojej książce z mitami i błędnymi stereotypami od lat pokutującymi w środowisku marketingowców. To książka, która otworzy Ci oczy! Recenzja już gotowa!

3. "Hipnotyzm słowa. Jak podbijać umysły Twoich Klientów za pomocą perswazyjnych tekstów" Joe Vitale - recenzja kursu pisania autorstwa jednego z najlepszych copywriterów na świecie. Sporo fajnych tricków, by móc rzec na koniec - "pisać jak to łatwo powiedzieć..."

4. "Marketing korporacyjny - zabawa w głuchy telefon?" - tekst własny o problemach komunikacyjnych na linii korporacyjny Dział Marketingu a agencja reklamowa (czyli o problemach z przekazywaniem informacji).

5. "Advanced SEO Tactics: On Beyond Keywords Research" - recenzja szóstej lekcji inbound marketingu z Inbound Marketing University, prowadzonej przez Randa Fishkina z SEOmoz.