“Na co się trzeba teraz nawrócić, żeby mieć farta?” – pyta Manuela Gretkowska w „Europejce”. W marketingu sprawa jest oczywista. Trzeba się jak najszybciej nawrócić na social media!
Jak zostać social media ninja?
Namnożyło nam się ekspertów od social media. Oj, namnożyło! Jak pisze Bartek Brzoskowski na swoim blogu, w ostatnim czasie wykreowało się mnóstwo, tzw.”social media ninja”. Kim jest wojownik ninja nowych mediów? Według Brzoskowskiego to ktoś, kto założył konta na wszystkich możliwych serwisach społecznościowych od Facebooka po Flakera. To ktoś, kto publikuje posty w stylu „10 sposobów na…”, „Jak zrobić….”, itp. W końcu to ktoś, kto nadużywa w swoich wypowiedziach słów "powinieneś" i "musisz". Reszta specyfikacji social media ninja w tekście Brzoskowskiego "Jak zostać social media guru?".
Skąd się biorą social media ninja?
Można teraz zadać słuszne pytanie. Co mi właściwie do tego? Już wyjaśniam! Jako osoba zaczynająca dopiero przygodę z social media, nie mam większego problemu z nadmiarem, tzw. "ekspertów". Myślę, że rynek jest raczej bezwzględny dla tego typu osób i bezwzględnie zweryfikuje ich szeroko reklamowane możliwości. Zacząłem się tylko zastanawiać, czym jest powodowany taki wysyp specjalistów od social media? Czy jest takie faktyczne zapotrzebowanie firm na te osoby? Moda na kampanie reklamowe na fejsie zatacza wprawdzie coraz szersze kręgi, ale przed zachłyśnięciem się warto pamiętać o kilku istotnych faktach i liczbach.
Po pierwsze, jak można wyczytać na blogu Damiana Kowalczyka: ostatnio przeprowadzane badanie (CISCO) ujawniło iż w social media obecnych jest jedynie 14% polskich firm.
Po drugie, jak pisze autor na blogu Webfan powołując się na badania Google: ponad połowa polskich firm nie ma nawet własnej strony internetowej! Co gorsza, 70 proc. z nich nie zamierza zmieniać tego stanu rzeczy. Jeżeli zaś firma ma już swoją stronę w internecie to w 3 przypadkach na 10, w żaden sposób jej nie reklamuje…
Nawróceni na social media, czytajcie Senekę!
Konkludując, nie bardzo rozumiem skąd takich wysyp specjalistów, jeżeli rynkowe zapotrzebowanie na nich wydaje się być niewielkie. Jak pokazują powyższe wskaźniki większości polskich firm internet i nowe media nie są do szczęścia potrzebne. Logika podpowiada, że duża część nawróconych po prostu podąża wiedziona owczym pędem za stadem, nie wiedząc nawet gdzie i dokąd zmierza. Powinni chyba wspomnieć słowa Seneki."Gdy nie wiesz do którego portu płyniesz, to żaden wiatr nie jest dobry..."
moim zdaniem w Polsce powoli zwiększa się świadomość dotycząca możliwości jakie daje Internet, zarówno w kreowaniu marki, jak i w nawiązywaniu relacji biznesowych, zatem polskie firmy zaczną powoli wchodzić w świat SM
OdpowiedzUsuńMasz rację, tylko kluczowym słowem w Twojej wypowiedzi jest "powoli". Polskie firmy na pewno zaczną coraz szybciej wchodzić w świat SM. Z tym, że to melodia przyszłości, a ja mówię o sytuacji obecnej.
OdpowiedzUsuńChodziło mi raczej o wykazanie dysproporcji pomiędzy liczbą, tzw" social media experts" a faktycznym zapotrzebowaniem na ich usługi właśnie teraz. Czasem po prostu śmieszy mnie ten owczy pęd...
Dzięki za cenny komentarz.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJuż poprawiłem Dzięki za zwrócenie mojej uwagi na pomyłkę. Chochlik drukarski!
OdpowiedzUsuń