Sam sprowadziłem na siebie nieszczęście. Zadziałała, tzw. samospełniająca się przepowiednia. Zacząłem wczoraj pisać o życiu w niedoczasie i wieloprojektowości i od razu moje życzenie się spełniło. Wystarczyło jedno życzenie. Jedno słowo. Cały dzień spędziłem dzisiaj na robieniu miliona rzeczy. Rozstrzygałem przetarg na nową ulotkę, poprawiałem 2 kolejne. Kupowałem nowy certyfikat SSL. Odbierałem maile i telefony. Odpowiadałem na pytania, wyjaśniałem. W przerwach pisałem newsletter korporacyjny.Jednym słowem - dzień zupełnie nie jak co dzień. Ciągle brakowało mi czasu, zżerały go realizowane jednocześnie projekty. To właśnie rozumiem przez życie w niedoczasie i wieloprojektowość w pracy marketera.
PS: nie mogę mieć jednak do nikogo pretensji. Sam sobie zgotowałem ten los, w końcu od zawsze chciałem to robić. Beware what you wish for..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz